Liberum veto od polskiego e-commerce!

Ekomercyjnie

Marcin A. Dobkowski

Od redakcji eKomercyjnie.pl: O klauzulach niedozwolonych czy procesach wytaczanych przeciwko właścicielom sklepów internetowych w tej sprawie pisaliśmy już wielokrotnie. Bardzo wielu przedsiębiorców dotknął ten problem, dlatego zamiast narzekania i akceptacji obowiązujących przepisów postanowiliśmy zacząć działać i spróbować je zmienić. Zaczynamy od rzeczy najprostszej, czyli listu do premiera Tuska, ministra Pawlaka oraz posłów. To oczywiście pierwszy krok i w zależności od tego, jak nam pójdzie, planujemy kolejne, większe.

Jest piątek, w niektórych sklepach jest trochę więcej czasu, dlatego mamy do Was gorącą prośbę: skopiujcie, podpiszcie i wyślijcie listy do wskazanych osób. Jeżeli zbierze się ich kilkadziesiąt czy kilkaset to będzie bardzo ciężko ich nie zauważyć i zrobimy wszystko, żeby sprawa na samych listach się nie skończyła.

Jako branża razem potrafimy skutecznie działać przy Dniu Darmowej Dostawy (ponad 500 sklepów w tydzień!), dlatego zróbmy coś razem z klauzulami niedozwolonymi. By wszystkim (konsumentom i nam) było lepiej!

Niestety piękne czasy Rzeczypospolitej Szlacheckiej, kiedy Marcin z rodu Dobkowskich herbu Jastrzębiec mógłby na sejmiku zakrzyknąć „liberum veto!”, bezpowrotnie minęły. Nie mamy tak bezpośredniego wpływu na prawodawstwo, jak mieli nasi przodkowie. Tamten system się nie sprawdził – z tym nikt nie polemizuje. Rozpasanie i warcholstwo szlachty doprowadziło do kryzysu państwowości i rozbiorów. Nie zmienia to faktu, że obecnie stanowione przez „wybrańców narodu” prawo pełne jest błędów i sprzeczności. W mojej ocenie, jakościowo niewiele różni się od tego stanowionego przez szlachtę, z której większość z trudnością była w stanie podpisać się inaczej niż trzema krzyżykami.

Właściciele e-sklepów pozywani przed SOKiK przez różnego rodzaju organizacje prokonsumenckie i „potencjalnie pokrzywdzonych” stoją na z góry przegranej pozycji. Sąd orzeka na podstawie obowiązującego prawa, a to właśnie polskie prawo dopuszcza do sytuacji, w której istnieje rażąca dysproporcja pomiędzy winą, szkodą i karą. W Polsce uczciwy przedsiębiorca musi żyć w ciągłym strachu przed pozwem za posiadanie klauzul abuzywnych w regulaminie. Pozew stał się narzędziem różnego rodzaju wymuszeń „datków” i „zastępstw procesowych”.

Teoretycznie SOKiK mógłby przychylnie spojrzeć na podnoszony przez wielu pozwanych i ich prawników zarzut nadużycia prawa podmiotowego.

Art.5 k.c. Nadużycie prawa podmiotowego
Nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego. Takie działanie lub zaniechanie uprawnionego nie jest uważane za wykonywanie prawa i nie korzysta z ochrony.

Niestety, tak się nie dzieje i wbrew oczywistemu dla mnie nadużyciu prawa ochrony konsumenta dla uzyskania nienależnej korzyści majątkowej, SOKiK nie oddala pozwów. W związku z tym na dzisiaj e-przedsiębiorcom pozostaje obserwować rejestr klauzul abuzywnych prowadzony przez UOKiK i poprawiać regulaminy, z których niedługo nie zostanie już nic prócz paru frazesów wymaganych prawem.

Nie dajmy się jednak zepchnąć do defensywy. W zeszłym roku razem z Maciejem Frączykiem uruchomiliśmy akcję „Głosujesz na ACTA, ja nie głosuję na Ciebie”, która będąc jedną z wielu form społecznego protestu przeciwko ACTA, uzyskała wsparcie ponad stu tysięcy osób. Oczywiście nie ma co się łudzić, że proponowana przeze mnie akcja przeciwko obowiązującemu obecnie prawu uzyska podobne wsparcie. Niemniej racjonalna propozycja zmiany przepisów prawa poparta listami do naszych parlamentarzystów, wicepremiera i premiera powinny pokazać, że nie składamy broni i nie jesteśmy baranami dającymi się golić do gołej skóry różnym naciągaczom.

Wbrew pozorom, proponowane poniżej zmiany są również w interesie konsumentów, gdyż zwiększą ich ochronę prawną i przyspieszą wydanie wyroku w sprawach, w których doszło do realnego naruszenia praw konsumenckich.

Po pierwsze, ponieważ nie istnieje (nie żartuję) procedura wykreślania z rejestru tych klauzul, które w wyniku zmiany obowiązującego prawa stały się z nim sprzeczne, proponuję stworzenie mechanizmu zapewniającego spójność systemu prawnego. Niedopuszczalna jest sytuacja, w której zgodność z obowiązującym prawem nie wystarcza, gdyż quasi precedensowy charakter rejestru klauzul abuzywnych sprawia, że należy wziąć pod uwagę również wyroki oparte na zmienionym lub uchylonym przepisie prawnym.

Po drugie, należy dokonać zmiany w trybie kontroli abstrakcyjnej (art. 479[38] k.p.c.)

art. 479[38] k.p.c.
1. każdego, kto według oferty pozwanego mógłby zawrzeć z nim umowę zawierającą postanowienie, którego uznania za niedozwolone żąda się pozwem lub
2. organizacji społecznej, do której zadań statutowych należy ochro-na interesów konsumentów,
3. powiatowego (miejskiego) rzecznika konsumentów
4. Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów

zakładający, że podmioty wymienione w pkt. 1 i 2 mogą wnieść powództwo po bezskutecznym wezwaniu naruszającego prawa konsumenckie przedsiębiorcy do zmiany regulaminu. Przy czym, wezwanie to powinno zawierać wskazanie punktu zawierającego zakazaną klauzulę i proponowany, zgodny z prawem zapis. Przedsiębiorca miałby, powiedzmy 14 dni na ustosunkowanie się do wezwania, a w przypadku niezastosowania się, mógłby zostać pozwanym.

Rozwiązanie to realnie wpłynęłoby na ochronę praw konsumentów. Nie wątpię, że większość przedsiębiorców zastosowałaby się do takich wezwań, a tym samym po-siadała regulaminy zgodne z prawem. Skróciłoby to znacznie czas oczekiwania na rozprawę, gdyż spraw tych byłoby znacznie mniej. Sama akcja mecenasa Bilskiego na prawie rok zapchała SOKiK. Szybciej zapadałyby więc wyroki w sprawach o realne naruszenie praw konsumenckich. Dodatkowo niemożliwym stałoby się pozywanie przedsiębiorcy przez wymienionych w punkcie 1 i 2 art. 479[38] k.p.c. w okresie sześciu miesięcy od dokonania zmiany w regulaminie. Prawo takie mieliby jedynie poszkodowani klienci (osoby, które dokonały u e-przedsiębiorcy zakupu i których prawo zostało naruszone).

Moim zdaniem, te dwie proste i racjonalne zmiany podniosłyby poziom bezpieczeństwa prawnego konsumentów. Przyczyniłyby się do poprawy spójności i jakości polskiego prawa. Sprawiły, że przedsiębiorcy mogliby spać spokojnie. Jedynym efektem ujemnym byłby zapewne spadek liczby organizacji prokonsumenckich… ale nie wiem jak Wy, ja potrafiłbym z tym żyć.

Poniżej wzór e-mail i pisma, które jeśli chcecie wesprzeć nasz projekt, powinniście wysłać do swoich parlamentarzystów (http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/poslowie.xsp?type=A), a także do wicepremiera Pawlaka (http://www.mg.gov.pl/Kontakt) i premiera Tuska (http://www.premier.gov.pl/kancelaria_premiera/kontakt/).

Szanowny Panie Premierze,

chciałbym zwrócić Pana uwagę na lukę w polskim prawie, która legitymizuje proces domagania się „haraczy” od przedsiębiorców. Rocznie setki firm są wzywane do wpłacania milionów złotych za odstąpienie od złożenia pozwu w Sądzie Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Zawsze przedmiotem pozwu jest posiadanie w regulaminie przedsiębiorcy klauzuli wpisanej do rejestru prowadzonego przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta.

Najgłośniejszą sprawą było pozwanie przez pięć osób kilkuset sklepów internetowych. Złożono przeciwko nim blisko dwa tysiące pozwów. W zamian za odstąpienie domagano się od nich kwoty ponad miliona złotych łącznie!

Zasadność ochrony praw konsumenta nie podlega dyskusji. Uważam jednak za głęboko niesprawiedliwe umożliwienie czerpania osobistych korzyści majątkowych „obrońcom” praw konsumenckich. Uprzywilejowanie ich w polskim prawie wynikało z przeświadczenia ustawodawcy, że działają oni pro publico bono, a niestety tak nie jest.

Prosiłbym Pana Premiera o rozważenie zainicjowania zmian w obowiązującym prawie, mających na celu:
– umożliwienie SOKiK/UOKiK wykreślania z rejestru klauzul tych które są niezgodne z obowiązującym prawem (obecnie nie ma takiej możliwości);
– zobowiązanie podmiotów, o których mowa w pkt. 1-2 art. 479[38] k.p.c., aby przed złożeniem pozwu wezwały przedsiębiorcę do usunięcia zapisu niezgodnego z prawem (wskazując kwestionowany zapis i proponując jego zgodną z prawem wersję).

Rozwiązanie takie realnie wpłynęłoby na ochronę praw konsumentów. Większość przedsiębiorców zastosowałaby się do wezwań, a tym samym posiadała regulaminy zgodne z prawem bez długotrwałych i kosztownych również dla Skarbu Państwa procesów. Skróciłby się też znacznie czas oczekiwania na rozprawę przed SOKiK.

Mam nadzieję, że Pan Premier będący orędownikiem idei Przyjaznego Państwa zechce zainteresować się tą sprawą.

Z wyrazami szacunku,

Szanowny Panie,

chciałbym zwrócić Pana uwagę na lukę w polskim prawie, która legitymizuje proces domagania się „haraczy” od przedsiębiorców. Rocznie setki firm są wzywane do wpłacania milionów złotych za odstąpienie od złożenia pozwu w Sądzie Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Zawsze przedmiotem pozwu jest posiadanie w regulaminie przedsiębiorcy klauzuli wpisanej do rejestru prowadzonego przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta.

Najgłośniejszą sprawą było pozwanie przez pięć osób kilkuset sklepów internetowych. Złożono przeciwko nim blisko dwa tysiące pozwów. W zamian za odstąpienie domagano się od nich kwoty ponad miliona złotych łącznie!

Zasadność ochrony praw konsumenta nie podlega dyskusji. Uważam jednak za głęboko niesprawiedliwe umożliwienie czerpania osobistych korzyści majątkowych „obrońcom” praw konsumenckich. Uprzywilejowanie ich w polskim prawie wynikało z przeświadczenia ustawodawcy, że działają oni pro publico bono, a niestety tak nie jest.

Prosiłbym Pana o rozważenie zainicjowania zmian w obowiązującym prawie, mających na celu:
– umożliwienie SOKiK/UOKiK wykreślania z rejestru klauzul tych które są niezgodne z obowiązującym prawem (obecnie nie ma takiej możliwości);
– zobowiązanie podmiotów, o których mowa w pkt. 1-2 art. 479[38] k.p.c., aby przed złożeniem pozwu wezwały przedsiębiorcę do usunięcia zapisu niezgodnego z prawem (wskazując kwestionowany zapis i proponując jego zgodną z prawem wersję).

Rozwiązanie takie realnie wpłynęłoby na ochronę praw konsumentów. Większość przedsiębiorców zastosowałaby się do wezwań, a tym samym posiadała regulaminy zgodne z prawem bez długotrwałych i kosztownych również dla Skarbu Państwa procesów. Skróciłby się też znacznie czas oczekiwania na rozprawę przed SOKiK.

Mam nadzieję, że zechce Pan zainteresować się tą sprawą.

Z wyrazami szacunku,

Powyższy artykuł pochodzi z Magazynu eKomercyjnie #14. Zapraszamy do przeczytania całego numeru!

Reklama

Pozycjonowanie stron internetowych

Przeczytaj również:

Artykuł
15.01.2024

8 funkcji, których nie może zabraknąć w Twoim e-Commerce B2B

Joanna Śliwa

Joanna Śliwa

Content Marketing Specialist
satisfly.co

Ekomercyjni

Nowa, zamknięta grupa na facebooku. Dużo ekomercyjnej wiedzy, networking, pomoc. Tu się poznasz na e-commerce.

Zobacz grupę