Licz ze zrozumieniem, czyli kilka przemyśleń o księgowości w e-biznesie

Ekomercyjnie

Marcin A. Dobkowski

Autorem poniższego tekstu jest Marcin A. Dobkowski.

Ostatnio zdarzyło mi się strzelić hattricka głównej księgowej z pewnej notowanej na giełdzie spółki. Otrzymała ona od nas standardową fakturę i postanowiła postraszyć naszą sekretarkę urzędami wszelkiej maści, domagając się natychmiastowego przesłania jej faktury w takiej formie, w jakiej sobie życzy. W dużym skrócie, moja kilkunastominutowa rozmowa z główną księgową wyglądała tak:

– Pieczątka?! Proszę wskazać przepis, który wymaga na fakturze pieczątki! Nie zna Pani?! Dlaczego więc Pani go wymaga?!
– Podpis?! Proszę wskazać przepis, który wymaga na fakturze podpisu! Nie zna Pani?! Dlaczego więc Pani go wymaga?!
– Oryginał? Proszę wskazać przepis, który wymaga na fakturze oznaczenia oryginału! Nie zna Pani?! Dlaczego więc Pani go wymaga?!

I tak dalej, i tak dalej… Wrodzona ciekawość skłoniła mnie do przeprowadzenia małego eksperymentu. Postanowiłem zadać podobną serię pytań księgowej naszej firmy i kilku firm współpracujących z nami. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy okazało się, że księgowe najczęściej nie znają obowiązującego prawa!

Ronald Dworkin (upraszczając) twierdził, że prawo ma znamiona religii, gdyż: posiada święte teksty (ustawy), grupę uprawnionych do interpretacji (sędziowie), proces inicjacji (aplikacja), rytuał i misterium (procedura). Brzmi obrazoburczo? Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie salę sądową. Ubrani w togi prawnicy, sędzia z ciężkim łańcuchem przemawiający z podwyższenia. Ławki z siedzącymi nań w ciszy i skupieniu ludźmi. Nastrój powagi, a przynajmniej skupienia i napięcia… Niczego Wam to nie przypomina?

Będąc wielkim zwolennikiem teorii Dworkina, śmiem postawić tezę, że księgowość ma znamiona sekty. Mam tu na myśli bardzo uproszczoną, pozbawioną mistycyzmu „religię”, w której główne księgowe jak kapłanki kultywują rytuały, które dawno straciły rację bytu. Konserwatyzm księgowych jest tym bardziej przerażający, że nie znajduje pokrycia w postawie pracowników „skarbówki”. Kilka ostatnich kontaktów z urzędem skarbowym i izbą skarbową przekonało mnie, że urzędnicy posiadają większą wiedzę i elastyczność, niż księgowe. Czy może być coś gorszego w biznesie, niż pracownik gorliwszy od urzędnika?

W swojej karierze miałem kilka księgowych. Pierwsza, z wyglądu i zachowania, przypominała mi Peggy Bundy i próbowała zamienić mnie w Ala. Druga, zaprzeczenie archetypu, uwielbiała japońskie ścigacze i skórzaną odzież – rozstaliśmy się szybko. Trzecia praktykowała zen i jogę, ale dała nogę, kiedy wykryłem błędy. Czwarta, ostatnia, cicha i nieśmiała, w pracy zamieniała się w wymagającą setek podpisów i pieczątek bestię. Różniły się wiekiem, wyglądem i osobowością, ale łączyło je umiłowanie papierków, pieczątek, podpisów i komplikowania rzeczy najprostszych.

Nie skłamię, jeśli powiem, że na gruncie „towarzyskim” lubiłem wszystkie. Natomiast w stosunkach zawodowych nieodmiennie wywoływały u mnie irytację. Biznes musi być elastyczny, a z ortodoksyjną księgową na pokładzie takim być po prostu nie może. Zapomnijmy o mitycznych księgowych doradzających szefom, jak zaoszczędzić pieniądze. Jeśli już, zajmują się tym dyrektorzy ekonomiczni, którzy niezwykle często w firmach stają w ostrej opozycji do księgowości.

Traciłem już wiarę, że jako prawnik jestem w stanie przekonać do zmiany ten matriarchalny bastion przesądów prawnych. Sfrustrowany na koniec 2011 roku pożegnałem księgową w mojej firmie i postanowiłem poprowadzić księgowość samodzielnie zamiast tracić nerwy i pieniądze.

Oczywiście jako e-przedsiębiorcy postanowiliśmy skorzystać z oprogramowania do prowadzenia księgowości online. Od początku współpracy jestem wręcz zachwycony. Tak powinno to wyglądać od samego początku. Na zadane pytania otrzymuję rzeczowe odpowiedzi wraz z podstawą prawną. Cierpliwie i spokojnie tłumaczone mi są wszystkie zasady. Wiedza moich wirtualnych księgowych jest niepodważalna, a kultura pracy i obsługi klienta budzi mój szacunek.

Paradoksalnie, dopiero zwolnienie księgowej sprawiło, że mam, moim zdaniem, prawidłowo prowadzoną księgowość. Wszystkim zajmuje się jedna osoba bez wykształcenia księgowego, która poświęca miesięcznie kilkanaście godzin na wprowadzenie dokumentów. Pomoc i doradztwo w tym procesie oferuje biuro obsługi klienta dostawcy oprogramowania przez dwanaście godzin na dobę. Wierzcie mi, nic więcej nie potrzeba.

Teraz chcę Was zachęcić do dwóch rzeczy, które podniosą komfort Waszego życia biznesowego.

Po pierwsze, powiedzcie stanowcze nie wszelkim księgowym wymuszeniom. Wymagasz? Udowodnij, że masz prawo! Konsekwentnie pytam o podstawę prawną i jeśli druga strona nie jest w stanie jej podać, nie stosuję się do zachcianek. Generalnie koniec z podpisami, pieczątkami kopiami/oryginałami i innymi licznymi wymysłami, jak podpisy niebieskim długopisem, aby odróżnić oryginał od ksero.

Po drugie, jeżeli nie prowadzicie spółki kapitałowej, skorzystajcie z okazji do prowadzenia samodzielnie księgowości z wykorzystaniem oprogramowania online. Zaoszczędzicie dzięki temu nie tylko znaczne pieniądze, ale zdobędziecie wiedzę praktyczną i wiedzę o swojej firmie. Od księgowości sprawozdawczej do analitycznej/zarządczej już jeden krok. Zbyt mało przedsiębiorców, moim zdaniem, „liczy ze zrozumieniem”.

Tak więc, kiedy traciłem już wiarę w swoją „religię” (prawo), odzyskałem ją za sprawą niezwykle kompetentnych wirtualnych księgowych. Księgowość nabrała wreszcie ludzkiej, a właściwie prawdziwie kobiecej twarzy.

Nazwy firmy, z której korzystam, z przyczyn oczywistych nie wymienię, gdyż nie o jej reklamę czy kryptoreklamę chodzi. Niemniej, jeśli Panie z BOK czytają eKomercyjnie.pl – a wiem, że tak – serdecznie Wam dziękuję.


Marcin A. Dobkowski – człowiek niepoCZYTAlny, fantasta, pierwszy europejczyk zagrożony karoshi, za biedny na biznesmena, więc przedsiębiorca :) Z wykształcenia prawnik. Od 10 lat zajmuje się zawodowo zarządzaniem cudzymi firmami, a od 8 lat rodzinnymi i swoimi (Genius Creations, Morgana, Madbooks.pl, Bookiatryk.pl).

Powyższy artykuł pochodzi z Magazynu eKomercyjnie #9. Zapraszamy do przeczytania całego numeru!

Reklama

Pozycjonowanie stron internetowych

Przeczytaj również:

Artykuł
15.01.2024

8 funkcji, których nie może zabraknąć w Twoim e-Commerce B2B

Joanna Śliwa

Joanna Śliwa

Content Marketing Specialist
satisfly.co

Ekomercyjni

Nowa, zamknięta grupa na facebooku. Dużo ekomercyjnej wiedzy, networking, pomoc. Tu się poznasz na e-commerce.

Zobacz grupę