Prostota i personalizacja produktu na przykładzie marki Lilou

Innowacyjny pomysł to klucz do sukcesu w każdej branży. Stwierdzenie Steve’a Jobsa „think different” w sposób kompletny obrazuje od czego należy zacząć, w momencie gdy chcemy zrobić coś zupełnie innego. Począwszy od stworzenia innowacyjnego komputera, na sznurku z zawieszką i grawerem skończywszy.
Magdalena Mousson-Lestang połączyła ze sobą dwie bardzo ważne cechy, które są zarazem wyznacznikami obecnych trendów, nie tylko tych z branży „modowej”. Trendy te to prostota i personalizacja. Przepis na sukces okazał się bardzo prosty: sznurek i zawieszka. Oba elementy wykonane z bardzo dobrych materiałów, połączone z niebywałą precyzją w całość.
Ale to nie wszystko. Klient sam decyduje o kształcie i surowcu, z jakiego zawieszka ma być wykonana, o kolorze i grubości sznurka, i co najważniejsze, o grawerze, który umieszczony jest na elemencie. To sprawia, że całość staje się indywidualnym skarbem, który upamiętnia bliską osobę, ważną datę, czy motto, którym chcemy się kierować. Na naszym rynku branża personalizująca produkt jest ciągle na etapie raczkowania. Niemniej warto cieszyć się z sukcesów firm takich, jak Lilou.
Skąd pomysł na taką biżuterię? Jak sama właścicielka i twórczyni marki mówi – z życia. Na rynku europejskim podobne gadżety już występowały, jednak Mousson-Lestang wzbogaciła pomysł o ręczny grawer (jedną z cech, na które zwraca się uwagę podczas wyboru pracowników salonów Lilou jest ładny charakter pisma). Sam pomysł pojawił się, gdy w życiu twórczyni pojawili się jej synowie, a medaliki z ich imionami stały się dla niej swoistymi talizmanami.
„Biżuteria i akcesoria stworzone specjalnie dla Ciebie, dla niego i dla dziecka. Pozwalają Wam zapisać najwspanialsze chwile” – w tym tkwi tajemnica sukcesu marki. Marki i zarazem samej właścicielki, która została nagrodzona przez magazyn Glamour tytułem „Kobieta roku 2010 – Kreatywna w biznesie”.
Pierwsze bransoletki zostały wykonane ręcznie, przez właścicielkę, dla przyjaciół. Z czasem powstała strona internetowa, a następnie dwa salony – w Warszawie i Poznaniu. Obecnie marka Lilou tworzy powoli sieć swoich sklepów stacjonarnych, jest już ich siedem (dwa w Warszawie, w Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach, Krakowie i Gdańsku). Do tego sprzedaż prowadzona jest w sklepie internetowym, który jest po prostu świetny. Dzięki przejrzystości i prostocie witryny, każdy użytkownik odnajduje się w niej bardzo szybko.
Na wielki plus zasługuje również generator produktu, dzięki któremu klient może wybrać każdy detal, a po skonfigurowaniu poznać cenę. Można również skorzystać z gotowców.
Sukces Lilou to również obecność marki „na salonach” i w prasie. Najpierw nieśmiało, polskie celebrytki pokazywały się ze sznuerczkami od Lilou na imprezach, ale z czasem zainteresowanie wzrosło. Marka Lilou gości na nadgarstkach Pauliny Holtz, Bogny Sworowskiej, a ostatnio nawet Kasi Tusk (która otrzymała bransoletkę na swoje urodziny od przyjaciół i jak sama napisała na swoim blogu, „ma już dla mnie znaczenie sentymentalne”). Gwiazdozbiór Lilou to swoiste ambasadorki marki. Na stronie marki zamieszczone są krótkie wyjaśnienia, dlaczego ten produkt jest tak wyjątkowy.
Lilou objęło również mecenat nad projektami Dawida Wolińskiego, który stworzył dla marki torebkę.
Bo owszem – Lilou to nie tylko bransoletki. W ofercie firma ma również szale, torebki, organizery, rękawiczki i wiele innych zwykłych gadżetów, które po opatrzeniu w odpowiedni grawer, stają się dla klienta symbolem.
Marka pojawia się również na łamach czasopism, przede wszystkim tych skierowanych do kobiet, ale również w takich, jak Newsweek, Top Gear (Lilou oferuje również biżuterię personalizowaną dla mężczyzn) czy Polityka. Ostatnim ogromnym sukcesem Lilou była informacja w brytyjskim Vogue, w którym zachęcano do odwiedzania sklepów warszawskich.
Lilou wspiera również wiele akcji charytatywnych. Patronowała m. in. akcji „Piękno w Zdrowiu”, pomagała fundacji Rak’N’Roll, Ex Animo, WOŚP. Dla fundacji DKMS powstała nawet zawieszka w kształcie puzzla (jednocześnie jest to symbol fundacji), który wszedł do stałej oferty firmy.
Wszystkie te działania, zarówno na salonach, w czasopismach, jak i podczas dużych akcji charytatywnych sprawiają, że o Lilou się mówi. I na ogół są to pozytywne i pełne zachwytów opinie. Oczywiście, w sieci grasują negatywne komentarze dotyczące wygórowanej ceny dla sznurka z zawieszką oraz nudnego trendu dla „bananowych” nastolatek, ale Lilou prze przez nie dalej. Produkty mają grono oddanych fanów, a na facebookowym profilu powstała spora społeczność. Obecnie to ponad 59 tysięcy lajkujących.
Wśród cech pozytywnych na FB Lilou należy podkreślić przede wszystkim szybki kontakt z administratorem, który udziela rzeczowych odpowiedzi na wszystkie pytania, przejrzystość i piękne zdjęcia prezentowane w galerii, które są również przykładami, jak można wystylizować swoją bransoletkę. Na profilu Facebookowym pokazywane są również wszystkie nowości, a od czasu do czasu pojawiają się konkursy. To również platforma do zbierania opinii na temat dalszego rozwoju.
Czy więc marka Lilou jest klasycznym przykładem na to, że można zrobić „COŚ z niczego”? Czy personalizacja zwykłego produktu sprawia, że staje się on zupełnie wyjątkowy? Czy zatem identyfikowanie siebie z daną rzeczą stanie się wkrótce sposobem na pozyskanie klienta? Z pewnością na każde z tych pytań można odpowiedzieć „Tak”. Lilou jest firmą, która rozwija się bardzo dobrze, a jej sukcesy i dalsze pomysły świadczą o tym, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.