Sklep internetowy vs inwestor

Ekomercyjnie

eKomercyjnie.pl

Jak często zastanawiałeś się nad tym, o ile łatwiej byłoby rozwinąć skrzydła w biznesie, posiadając duże zaplecze finansowe? O ile lepiej prowadziłoby się firmę, gdyby bogaty wujek zza oceanu, ewentualnie łaskawy inwestor dopompował twoje konto gotówką niezbędną na zakup towaru, reklamy, zbudowanie nowego serwisu internetowego?

Jeżeli próbowałeś zamienić słowa w czyn, z pewnością spotkałeś się z dziesiątkami barier. O kredyt w naszym kraju trudno. Jeszcze trudniej o pozyskanie inwestora z funduszu kapitałowego albo sieci aniołów biznesu. Jest takie krótkie i dosadne w przekazie polskie powiedzenie: „jeżeli coś ma być zrobione dobrze, najlepiej zrób to sam”. Parafrazując te słowa i przenosząc je na grunt prowadzenia biznesu w Internecie, można powiedzieć: jeżeli chcesz znaleźć inwestora, najlepiej zrób sklep, sam. Gdy już będziesz zarabiał, a inwestor nie będzie potrzebny, z pewnością uda ci się takowego znaleźć.

W przypadku funduszy z zachodniej Europy, Rosji czy Stanów Zjednoczonych mamy do czynienia z inwestycjami, które na dłuższą metę wydają się być szalone. Tak jest w przypadku Twittera, który co kilka miesięcy pozyskuje pieniądze w kolejnych rundach finansowania. Podobnie jest w przypadku Airbnb, który mimo sprecyzowanego modelu biznesowego, w dalszym ciągu nie przynosi profitów swoim właścicielom. Jedynym przykładem dużych inwestycji, który jest w miarę racjonalny w powszechnym rozumieniu tego słowa, jest Pinterest. Serwis, który przy skromnej bazie użytkowników ma szansę na osiągnięcie rentowności dużo szybciej od wielu innych serwisów modnych w ostatnich latach.

Przykłady szalonych ruchów inwestycyjnych na Zachodzie i Wschodzie można mnożyć. U nas natomiast liczba projektów, które otrzymały dofinansowanie od funduszy, nie posiadając jasnego modelu biznesowego czy też wsparcia ze strony odpowiednich osób, czy wcześniej wyrobionych kontaktów – wynosi 0 (słowem: zero).

Z drugiej strony, na policzenie inwestycji w branży zakupów online może zabraknąć palców obydwu dłoni. Chętnie w e-commerce inwestują fundusze (Xevin, Speed Up Group, InQbe), firmy z mocnym portfolio i kapitałem (Red Sky), a także duzi gracze na rynku, tacy jak Empik czy Allegro.

Taki, a nie inny obrót spraw doskonale pokazuje, że innowacyjność na rynku polskim to nic więcej, jak tylko pusty frazes. Wyświechtane słowo-klucz potrzebne do tego, by mydlić oczy odpowiednim osobom na odpowiednich stanowiskach. Potrzebuję pieniędzy na rozwój biznesu? Nie ma problemu. Tworzę wniosek o dotację, idę do urzędu i mówię, że portal dla kotów, który zamierzam stworzyć jest innowacyjny. W końcu będę miał wewnętrzną pocztę, za pomocą której fani włochatych pupili będą mogli się ze sobą w prosty sposób komunikować. Innowacja jest. Teraz tylko czekać na dotację, a później? Jakoś to będzie. Wiadomo, że rozliczanie i realizowanie dotacji nie jest procesem łatwym, ale ze wspieraniem innowacyjności też nie ma wiele wspólnego.

Podany przykład jest mocno przerysowany, owszem. Rzecz tylko w tym, że kolejne inwestycje przywodzą na myśl właśnie tego rodzaju skojarzenia. Z reguły wygląda to tak, że jeżeli nie prowadzimy sklepu internetowego o pokaźnych dochodach, to praktycznie nie mamy szans na pozyskanie środków finansowych od inwestora.

Biznes nie znosi sentymentów, a każde nawet najmniejsze wsparcie finansowe jest ważne. Ewentualnie można wprowadzić na rynek polski kopię popularnego serwisu zagranicznego, może być też polski – na dłuższą metę nie ma różnicy. Następnie, dobrą opcją jest czerpanie inspiracji graficznych z popularnego serwisu społecznościowego. I już. Mamy w rękach projekt, który z pewnością zainteresuje wiele komisji inwestycyjnych, które, swoją drogą, nie bardzo interesuje historia twojego życia i pasja, z jaką realizujesz swój pomysł. Ważne są liczby, szybki zwrot z inwestycji i kasa – jak najmniejsza przy inwestycji i jak największa przy sprzedaży udziałów przez inwestora. Nikogo nie interesuje, że długotrwały i stabilny biznes buduje się dłużej niż 2 lata.

Ale OK, to jest temat na oddzielny wpis, wróćmy do meritum. Przy odpowiedniej współpracy z inwestorem w dwa miesiące ruch na naszej stronie sięgnie kilkuset tysięcy użytkowników. Stąd już krótka i prosta droga do popularności i milionów na koncie. Przy odrobinie szczęścia będziemy mogli skupić się na liczeniu mamony i podróżowaniu po świecie. W ramach obowiązków będziemy mogli kopiować kolejne pomysły, ale komu by się chciało robić, gdy kasa płynie na konto strumieniem?

Ocena całej sytuacji branży inwestycyjnej brzmi zbyt surowo? Wystarczy spojrzeć na projekty, w które pieniądze zainwestowały wspomniane powyżej fundusze. Spora z nich część to projekty e-commerce’owe lub ściśle z e-commercem związane, ewentualnie stanowiące kopie już sprawdzonych pomysłów. Słowem – „innowacja goni innowację”. Nie ma wątpliwości, że zespoły stojące za dofinansowanymi projektami są dobre w tym, co robią. Z pewnością należy im się wsparcie. Ale… Czy to daje prawo funduszom i ich przedstawicielom do mydlenia ludziom oczu? Po co mówić/pisać – czekamy na Was, świetnych ludzi z genialnymi pomysłami – skoro świetne pomysły, nawet nie wiadomo jak innowacyjne i tak nie mają racji bytu w portfelu inwestycyjnym funduszu? Jeżeli spojrzeć na poczynione inwestycje, zdecydowanie ważniejsza jest kasa, powielanie sprawdzonych pomysłów i robienie projektów na ilość, nie na jakość. Robienie projektów, które szybciej, niż później dadzą zwrot zainwestowanych środków.

Brakuje inwestycji długofalowych. Owszem, zdarzają się wyjątki. Nawet wśród inwestycji wyżej wymienionych funduszy znajdują się projekty o bardzo dużych możliwościach i świetlanej przyszłości. Rzecz w tym, że zbyt wiele podmiotów inwestujących w startupy lub mówiących o planach inwestycyjnych tworzy obraz utopii, która ma niewiele wspólnego z rzeczywistością.

Jeżeli szukasz finansowania w postaci inwestora, skup się na budowaniu przychodów i zysków. Najlepiej zrobić sklep, zbudować bazę klientów i później próbować walczyć o finansowe wsparcie. Tyle, że jest to droga na skróty, prowadząca do szybkiego zysku i prawdopodobnie zbudowania chwiejnego biznesu. Oczywiście ma to odniesienie tylko w przypadku osób, które na taki zysk są nastawione i nie interesuje ich długotrwałe budowanie biznesu. Jeżeli natomiast zależy ci na realizowaniu pasji, skup się na własnej pracy. Uparcie brnij do wcześniej wytyczonego celu. Prędzej czy później znajdzie się ktoś, kto wspomoże cię finansowo. A nawet jeżeli nie – nie przejmuj się. Przy odrobinie szczęścia, po wylaniu hektolitrów potu i spędzeniu tysięcy godzin nad swoim projektem, dojdziesz do celu. Bez pomocy tych, którzy w ciebie nie wierzyli.


Przemysław Śmit – przedsiębiorca, twórca takich marek jak autentyk.com i ruszamysie.pl. Miłośnik kawy, kina i dobrego piwa. Zawodowo grafik i konsultant ds. marketingu i e-biznesu. Pasjonat futbolu. Na co dzień redaktor Spider’sWeb.pl.

Powyższy artykuł pochodzi z Magazynu eKomercyjnie #8. Zapraszamy do przeczytania całego numeru!

Reklama

Pozycjonowanie stron internetowych

Przeczytaj również:

Artykuł
15.01.2024

8 funkcji, których nie może zabraknąć w Twoim e-Commerce B2B

Joanna Śliwa

Joanna Śliwa

Content Marketing Specialist
satisfly.co

Ekomercyjni

Nowa, zamknięta grupa na facebooku. Dużo ekomercyjnej wiedzy, networking, pomoc. Tu się poznasz na e-commerce.

Zobacz grupę